50 rocznica lądowania na księżycu
2019-07-19 dr hab. Jacek GulińskiZe względu na pierwsze dwie cyfry PESEL pewnie jestem jedynym pracownikiem PPNT, który świadomie przeżywał lądowanie pierwszego człowieka na Księżycu. 50 lat temu. Wyobraźcie sobie duży namiot rozbity nad jeziorem koło Dobiegniewa, w którym 20 osób (studentów, którzy ukończyli właśnie I rok studiów chemii) stłoczonych wokół małego odbiornika radiowego wsłuchuje się w transmisję ze Srebrnego Globu!
Cały zamysł – program, który ogłosił Prezydent JFK w 1961 roku (i udało im się to zrealizować przed 1970 r., chociaż kilkanaście mld „starych” dolarów to kosztowało), czyli praktycznie
2 programy (Gemini, Apollo) zakończył się sukcesem. Pomyślcie, że na Księżycu było tylko 12 osób (Amerykanów), a obecnie tylko żyje 3 z nich (w tym dwóch z pierwszej wyprawy). Ostatnia wyprawa na Księżyc była zorganizowana w 1972 roku, czyli 47 lat temu! Niestety nie obyło się bez ofiar. Trzech astronautów spłonęło w czystym tlenie, tu na Ziemi w trakcie treningu.
Miałem przyjemność oglądać i dotykać rakietę nośną Saturn (do dziś nie udało się wyprodukować rakiety o większej nośności, chociaż już może w tym roku prywatne firmy tego dokonają) oraz lądownik księżycowy Apollo (czyli „Eagle”) i statek, który wrócił z Księżyca.
I te wszystkie komputery z lat 60-tych, przy których z Przylądku Canaveral prowadzono wyprawę. To jedna z większych atrakcji Florydy (bilet wstępu 110 USD, dla ludzi
60+ (załapałem się) „tylko” 104 USD), ale można kilka godzin spędzić wśród rakiet
i lądowników. Oddać hołd tym co w trakcie tego wyścigu na Księżyc ponieśli najwyższą ofiarę i tym co osiągnęli sukces i wrócili (a szanse były 50/50 i były przygotowane mowy pogrzebowe – logistyka!)
P.S. Zainteresowanym kulisami tej wyprawy polecam lekturę książki „First Man”, a bardziej leniwym film o tym samym tytule (w roli głównej Ryan Gosling).